Forum Dziennikarstwo na Uniwersytecie Wrocławskim
Forum kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna na UWr
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

O religii
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dziennikarstwo na Uniwersytecie Wrocławskim Strona Główna -> Hajt Park
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Breslauer
Cienkopis



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Breslau

PostWysłany: Śro 17:43, 15 Lis 2006    Temat postu: O religii

Zainteresowany dzisiejszą dyskusją na historii piśmiennictwa dotyczącą religii, postanowiłem założyć taki a nie inny temat. Może forum odżyje.

Na początek wkleję fragment artykułu, który opisuje zdarzenie, na które czekam.

Cytat:
Jak podają źródła w Rzymie, papież podejmuje kroki w celu przywrócenia w kościele katolickim mszy trydenckiej.
Według informatorów The Times, papież Benedykt XVI daje do zrozumienia, ze podpisze uniwersalny indult – czy zezwolenie – na odprawianie mszy, która istniała w kościele przez 1500 lat. Indult może być opublikowany w ciągu kilku tygodni.
Po reformach Soboru Watykańskiego II (1962-65) odprawianie mszy trydenckiej (której elementy pochodzą jeszcze z czasów św. Grzegorza z VI w. i której nazwa pochodzi od XVI-wiecznego soboru trydenckiego) zostało przez większość biskupów zakazane.
Sobór wprowadził nową mszę w językach ojczystych, chcąc uczynić ją bardziej zrozumiałą dla uczestników. Przywrócenie mszy łacińskiej przez Benedykta XVI jest sygnałem, że sympatyzuje on z konserwatywnym skrzydłem Kościoła.
Jednym z najbardziej znanych przeciwników zakazu był abp Marcel Lefebre, który zerwał jedność z Rzymem w 1988 r. z powodu tej i innych reform. Został on ekskomunikowany po tym, jak wyświecił 4 nowych biskupów, w tym jednego brytyjskiego, bez zgody papieża.
Niektórzy lefebryści, w tym brazylijscy, zostali ponownie przyjęci do Kościoła. Indult zezwalający na odprawianie mszy trydenckiej powinien pomóc przyprowadzić do Kościoła pozostałych lefebrystów i wielu tradycyjnych katolików.
Księża w Anglii i Walii posiadają pozwolenie na odprawianie mszy trydenckiej wg mszału z 1962 r. Msze trydenckie odbywają się regularnie w Oratory and St James’s Spanish Place w Londynie, ale trudno je znaleźć poza stolicą.
Nowy indult pozwoli każdemu księdzu wszędzie na świecie na odprawianie mszy trydenckiej w swoim kościele, chyba że otrzyma zakaz biskupa w formie pisemnej.
Autorzy blogów katolickich przewidywali wydanie indultu. Blog The Cornell Society (towarzystwo promujące tradycję w Kościele katolickim – przyp.) wspomina, że ksiądz z Londynu, o. Martin Edwards, usłyszał od kardynała Josepha Zena z Hongkongu, że indult został podpisany. Kardynał Zen powoływał się na informację otrzymaną na prywatnym spotkaniu z papieżem.
“Było kilka fałszywych alarmów – mówią nasze źródła – m.in. dlatego, że w kurii są osoby rzeczywiście dobrze nastawione do mszy łacińskiej, osoby, które są przeciw i takie, które lubią przesuwać grupy w Kościele jak pionki na szachownicy”. „Nadzieja pojawiła się wraz z wyborem nowego papieża. Są one uzasadnione, ze względu na to, co wcześniej mówił i robił w tej kwestii. Obecny papież odprawiał msze w starym rycie jeszcze jako kardynał”.
Mszał w 1962 r. wydany przez Jana XXIII to ostatnia rewizja mszału Piusa V z 1570 r. W wykładzie w 2001 r. kardynał Ratzinger powiedział, że byłoby „fatalnym” dla tego mszału „pozostać w głębokim zamrożeniu, niby park narodowy, chroniony przez wzgląd na niektórych ludzi, dla których ten relikt przeszłości byłby dostępny.”
Daphne McLeod, szef Pro Ecclesia et Pontifice, brytyjskiej grupy działającej dla przywrócenia tradycyjnej ortodoksji, powiedziała: „Liczni księża sami nauczyli się odprawiania mszy trydenckiej, gdyż jest ona tak piękna i zawiera modlitwy, które przenoszą do czasów wczesnego Kościoła”.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mtv
Wieczne Pióro



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z Jumy

PostWysłany: Śro 18:58, 15 Lis 2006    Temat postu:

Dlaczego na to czekasz? Co to zmieni dla Ciebie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Łukasz Cion
Gość






PostWysłany: Czw 1:08, 16 Lis 2006    Temat postu:

To chyba krok wstecz, ta msza trydencka. Nie podoba mi sie to że kapłan stoi tyłem do wiernych, tak jakby miał ich za niższych od siebie i nie godnych uwagi. Zmiany soboru watykańksiego 2, były dobre, po co wracac do starych zasad? P.S: To pokazuje że Ratzinger, trochę traci kontakt z rzeczywistością w tym swoim koserwatyźmie. Ja raczej czkeąłbym, na prawdziew liberalne zmiany w kościele, takie jak: zniesienie celibatu, dopuszczenie kobiet do kapłaństwa, oficjalne uznanie antykoncepcji, to jest wg, mnie dobra droga dla kościoła, a nie powrót do mszy trydenckiej!! To obłęd i wstecznictwo, no ale ogólnie pontyfikat Benedetto, trudna uznac za udany dotychczas, wspominajać chociażby, niezwykle niefortunna wypowiedź, na temat muzułamanów, to by było na tyle.
Powrót do góry
johnny mnemonic
Wieczne Pióro



Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Czw 5:27, 16 Lis 2006    Temat postu:

co kto lubi...
jakkolwiek dla mnie tego typu odgornie narzucone rytualy nie maja zbyt wiele wspolnego z prawdziwym doswiadczeniem religijnym/mistycznym...
niemniej jakies wrazenia kategorii estetycznej na pewno bym z takiego czegos wylapal...
i jesli ktos to czuje W Pelni w takiej formie i ma ku temu wrazliwosc to luzik.

ide poplywac , na basenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Breslauer
Cienkopis



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Breslau

PostWysłany: Czw 9:00, 16 Lis 2006    Temat postu:

Cytat:
To chyba krok wstecz, ta msza trydencka. Nie podoba mi sie to że kapłan stoi tyłem do wiernych, tak jakby miał ich za niższych od siebie i nie godnych uwagi. Zmiany soboru watykańksiego 2, były dobre, po co wracac do starych zasad? P.S: To pokazuje że Ratzinger, trochę traci kontakt z rzeczywistością w tym swoim koserwatyźmie. Ja raczej czkeąłbym, na prawdziew liberalne zmiany w kościele, takie jak: zniesienie celibatu, dopuszczenie kobiet do kapłaństwa, oficjalne uznanie antykoncepcji, to jest wg, mnie dobra droga dla kościoła, a nie powrót do mszy trydenckiej!! To obłęd i wstecznictwo, no ale ogólnie pontyfikat Benedetto, trudna uznac za udany dotychczas, wspominajać chociażby, niezwykle niefortunna wypowiedź, na temat muzułamanów, to by było na tyle.


Oj Łukaszu jestem zaskoczony Twoją odpowiedzią. Widać, że Waści bliżej do protestantów.

Na początek pytanie. Czy kiedykolwiek uczestniczyłeś w mszy trydenckiej? Jesli nie, to zapraszam w niedzielę o 18 do kościoła NMP na Piasku.

Po pierwsze widzę, że nie do końca rozumiesz istotę mszy trydenckiej. Kapłan nie stoi tyłem do ludzi a przodem do Boga. W Novus Ordo charakter mszy się zmienił. Często zamiast charakteru ofiarnego przyjmuje postać satyryczno-błazeńską. (Wiem ostre słowa, ale może poniższa fotografia je wytłumaczy).


Postać ta to meksykański ksiądz wrestlingowiec.




Msza z pizzą.





Też nie bardzo rozumiem o co chodzi z tym zdaniem, że wierni są niegodni uwagi i dlaczego pozycja przodem do Boga ma ich razić. Chyba, że razi Cię pobożne odprawianie mszy, bez wszelkiego rodzaju udziwnień.

Co do tego, że zmiany soboru watykańskiego II były dobre to nie stawiał bym tak kategorycznych sądów. Wszak "główny architekt" reformy posoborowej - Paweł VI, stwierdził, że poszła ona w innym kierunku niż tego oczekiwał i pragnął.

Zaproponowanych przez Ciebie zmian nie skomentuję. Co jeszcze, być może zrezygnować z niektórych sakramentów? Protestanci do takich zmian dopuścili, szkoda tylko, że kościoły stoją puste.

Co do powrotu mszy trydenckiej. Ona nigdy prawnie nie została zakazana. A reforma posoborwa dopuściła jedynie w niektórych przypadkach używanie języków narodowych. Co więcej, papież Pius V ogłosił bullę "Quo Primum", w której stwierdził, że msza trydencka jest mszą wszechczasów, gdyż po wsze czasy zezwolił każdemu kapłanowi rzymsko-katolickiemu odprawianie mszy trydenckiej bez narażenia się na żadne kary. Bulla ta obowiązuje po wsze czasy nie nie może zostać zniesiona. Szkoda, że stało się inaczej.
Wypowiedź Benedykta XVI to inn sprawa. Czytałeś cały referat? Ja tak i podpisuję się pod wszystkim co tam zamieścił. Był to bardzo logiczny wywód na temat związania chrześcijańswa z rozumem. Nie chcę w tym miejscu na ten temat się rozwodzić. Można założyć osobny wątek.

Cytat:
Dlaczego na to czekasz? Co to zmieni dla Ciebie?


To nie tyle Tomku chodzi o mnie, co o cały Kościół Katolicki. Ja w mszy trydenckiej uczestniczę (szkoda, że można tylko w jednym kościele). Mam nadzieję, że rozpowszechnienie mszy wszcechczasów ukróci nadużycia, których jak widac apostołem jest Łukasz C.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mtv
Wieczne Pióro



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z Jumy

PostWysłany: Czw 11:46, 16 Lis 2006    Temat postu:

To moze ja cos napisze jak gleboko niewierzacy i jeszcze glebiej niepraktykujacy zadnej z istniejacych na swiecie religi. Wypowiem sie wiec uniwersalnie zgodnie z moimi pogladami na nie tylko religie ale i swiat.

Z tego co sie zorientowalem masza trydencka to przepotwornie stary obrzad, starszy nawet niz nina terentiew. A swiat na szczescie od tamtego czasu poszedl do przodu. Obyczajowo, technicznie, naukowo - poprostu wszystko sie zmienilo, dla mnie wybitnie polepszylo.

No i teraz tak - skoro obrzadek jest tak stary to nie widze opcji, zeby przystawal on do dzisiejszych realiow. Po co wracac do czegos co dla wiekszosci wiernych jest niezrozumiale i im nieznane? (vide gadanie po lacinie).

Wreszcie czy teraz jest zle? Czy na obecnego rodzaju mszy nie mozna sie pomodlic jak sie ma taka potrzebe?

No i na koniec - skoro msza trydencka nie zostala zakazana to po co robic jakies korowody, ze sie niby do niej wracac. Zapotrzebowanie rynku jest takie, ze we wrocku jest jedna taka msza. Gdyby wiecej wiernych chcialo pewnie by to sami wymusili skoro zakazu niema. Wierni lepiej wiedza czego chca od B16.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Breslauer
Cienkopis



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Breslau

PostWysłany: Czw 15:18, 16 Lis 2006    Temat postu:

Sprawa jest bardziej skomplikowana niż to się wydaje. Pozwól, że zacznę od końca. Otóż msza trydencka prawnie nie została zakazana. Ale niestety, aby ją móc publicznie odprawiać trzeba uzyskać zgodę biskupa miejsca. We Wrocławiu to się udało, ale np: arcybiskup Gocłowski nie jest temu zbytnio przychylny i mszy indultowej w Gdańsku nie ma. Dodatkowo mowa tylko o dużych miastach. W małym miasteczku mszy wszechczasów niestety nie uświadczysz.
Ponadto większośc ludzi nie zdaje sobie nawet sprawy, co to takiego msza wszechczasów, lub ma o niej błędne przekonanie (np: hasło typu, a bo ksiądz stoi tyłem i mamrocze po łacinie). Poprzez jej rozpowszechnienie wielu ludzi mogłoby odkryć jej urok.

Oczywiście że na novusie można się pomodlić normalnie, jednak często atmosfera temu nie sprzyja. W sumie trudno to wytłumaczyć, jeżeli ktoś nie jczestniczył nigdy w mszy tradycyjnej. Wystarczy porównać sam moment przeistoczenia i poszczególne rozłożenie nacisków.

Błędne jest przekonanie, że msza łacińska jest niezrozumiała a ludzie tylko klepią bez sensu. Wystarczy prównać to z obecnym rytem. Zapytaj się takihh osób o przytoczenie całego wyznania wiary. Podejrzewam, że większość będzie z tym miała problemy. To jest właśnie klepanie bez zastanowienia razem z tłumem.

Zgadadzam się, że realia poszły do przodu. Wszak nie jest to odkrycie wieku XX. Msza wszechczasów była powszechnie odprawiana do końca lat osiemdziesiątych XX wieku. Jakos przez pare setek lat nie były podnoszone głosy o jej jakoby zestarzeniu się. Dodatkowo na nowe problemy i wyzwania odpowiada teologia katolicka (choć prawdy wiary i tak pozostają niezmienne), a głównym celem eucharystii jest pamiątka ofiary, która wszelako jest ponadzcasowa i niezmienna. Dodatkowo zaletą tridentiny jest jej uniwerslaność i łączność z poprzednimi pokoleniami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mtv
Wieczne Pióro



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z Jumy

PostWysłany: Czw 16:38, 16 Lis 2006    Temat postu:

Breslauer napisał:
Sprawa jest bardziej skomplikowana niż to się wydaje. Pozwól, że zacznę od końca. Otóż msza trydencka prawnie nie została zakazana. Ale niestety, aby ją móc publicznie odprawiać trzeba uzyskać zgodę biskupa miejsca. We Wrocławiu to się udało, ale np: arcybiskup Gocłowski nie jest temu zbytnio przychylny i mszy indultowej w Gdańsku nie ma. Dodatkowo mowa tylko o dużych miastach. W małym miasteczku mszy wszechczasów niestety nie uświadczysz.

Ok. W takim razie krok B16 jest raczej sluszny.

Breslauer napisał:

Ponadto większośc ludzi nie zdaje sobie nawet sprawy, co to takiego msza wszechczasów, lub ma o niej błędne przekonanie (np: hasło typu, a bo ksiądz stoi tyłem i mamrocze po łacinie). Poprzez jej rozpowszechnienie wielu ludzi mogłoby odkryć jej urok.

Pytanie ilu ludzi tego chce.

Breslauer napisał:

Oczywiście że na novusie można się pomodlić normalnie, jednak często atmosfera temu nie sprzyja. W sumie trudno to wytłumaczyć, jeżeli ktoś nie jczestniczył nigdy w mszy tradycyjnej. Wystarczy porównać sam moment przeistoczenia i poszczególne rozłożenie nacisków.

Błędne jest przekonanie, że msza łacińska jest niezrozumiała a ludzie tylko klepią bez sensu. Wystarczy prównać to z obecnym rytem. Zapytaj się takihh osób o przytoczenie całego wyznania wiary. Podejrzewam, że większość będzie z tym miała problemy. To jest właśnie klepanie bez zastanowienia razem z tłumem.

Tutaj nie czuje sie kompetentny do oceny ale z dawnych lat jak bylem mlody i nieswiadomie ciagany czasem do kosciola pamietam, ze ludzi zachowywali sie roznie. Jedni byli bardziej skupieni, inni mieli luz. Kazdy przezywal msze po swojemu.

Breslauer napisał:

Zgadadzam się, że realia poszły do przodu. Wszak nie jest to odkrycie wieku XX. Msza wszechczasów była powszechnie odprawiana do końca lat osiemdziesiątych XX wieku. Jakos przez pare setek lat nie były podnoszone głosy o jej jakoby zestarzeniu się.

Ja tam nie wiem czy byly podnoszone glosy czy nie.

Breslauer napisał:

Dodatkowo na nowe problemy i wyzwania odpowiada teologia katolicka (choć prawdy wiary i tak pozostają niezmienne), a głównym celem eucharystii jest pamiątka ofiary, która wszelako jest ponadzcasowa i niezmienna. Dodatkowo zaletą tridentiny jest jej uniwerslaność i łączność z poprzednimi pokoleniami.

A to bym poprosil o przetlumaczenie na polski. To co napisales to dla mnie abstrakcja.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Breslauer_
Gość






PostWysłany: Czw 18:09, 16 Lis 2006    Temat postu:

Faktycznie zamotałem. Gdzieś mi jedno zdanie uciekło. Generalnie miałem na myśli to, że msza nie jest od tego, by dostosowywać się do realiów, ale od tego by upamiętnić ofiarę. I ten fakt jest niezmienny a przez co nie może być nieaktualny. Na wyzwania współczesnego świata odpowiadać powinna nie msza ale nauka kościoła. To chyba po krótce o to chodziło.
Powrót do góry
Łukasz Cion
Gość






PostWysłany: Pią 0:42, 17 Lis 2006    Temat postu:

Jeśłi religia chce przetrwać, musi dostosowac sie do realiów. tak bliżej mi do protestantyzmu, bo tochrześcijaństwo dobrze zreformowane. czas aby kościół katolicki, też się wreszcie zacął reformowac, ale nie w tym kierunku. I jescze jedno Breslauer, włąsnie o to chodzi że w dobie kultury medialnej, czysto audio-wizualnej, wszytsko musi byc spektakltem,msza też. Kościól jełśi chce przetrwać, musi to zrozumieć, inaczej zostanie wyparty, przez inne nowoczesne reilige. Zwróć uwage, że tak naprawde katolickie w Europie, pozostały jedynie Hiszpania i Polska, a na swiecie Ameryka Południowa. z tym że Hiszpanie, powoli odchodza od konserwatyzmu. Jedynie w Polsce się on ostał, z pwodów czysto cywilizacyjnych, a precyzyjniej: Katolicyzm zamiera w krajach bogatych, wysoko rozwiniętych, tam lepiej sprawdza się jego zdecydowanie bardziej, pro-społeczna odmiana czyli protestantyzm i tyle. u nas zresztą, katolicyzm, w śród młodego pokolenia, a sczególnei wśród inteligencji tez jest w odwrocie, zastanów się dlaczego tak jest? Ano dlatego że Polska osiąga coraz iększy dobrobyt, i świadomośc społeczną, ludzi poznają inne reiligie, więcje się nad tym wszystkim zastanwaijąm stają się coraz bardziej świadomi, i co raz mniej dają sie kościoowi manipulować.
Powrót do góry
Quasiliturgista
Gość






PostWysłany: Pią 12:15, 17 Lis 2006    Temat postu:

Nie zgodze się z Łukaszem Cioną Kościoły protestanckie na Zachodzie(wykluczając USA, bo to inna bajka) są puste jeszcze bardziej niż katolickie.
Cytat:

wszytsko musi byc spektakltem,msza też


Nie prawda. Msza nie ma być teatrem. To jest misterium. To o czym mówisz postępuje. Księża (niestety) chcą ubarwić swoje msze jakimiś nowinkami. nastawione jest to na kasę (im więcej ludzi tym większa kasa), ale nie tylko(mam nadzieję). Winę za to ponoszą seminaria, które kształcą księży, którzy nie doceniają liturgii, kładą nacisk na tzw. homilistykę, a to im przeważnie marnie wychodzi, bo większość jest pozbawiona charyzmy. Liturgia Vaticanum II jest piękna, ale trzeba ją rozumieć, a jak mają ją rozumieć świeccy skoro sam pleban nie ma pojęcia co klepie? Benedykt XVI chce to zmienić, ale nie przez przywrócenie starego rytu. W tym wypadku jest to gest pojednawczy wobec lefebrystów. Działania papieża idą w jak najlepszym kierynku odnowy w duchu V II.
Powrót do góry
Mtv
Wieczne Pióro



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 439
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z Jumy

PostWysłany: Pią 12:37, 17 Lis 2006    Temat postu:

Cytat:

Bronię ateistów
Richard Dawkins

Religia zajmuje nieproporcjonalnie uprzywilejowaną pozycję w naszych świeckich społeczeństwach

Moja żona w dzieciństwie nie znosiła swojej szkoły i marzyła o tym, żeby ją porzucić. Kiedy miała już dwadzieścia parę lat, powiedziała rodzicom o tej przykrej sprawie. Matka była w szoku: "Ależ kochanie, dlaczego nigdy nic nie mówiłaś?". Odpowiedź Lalli chciałbym potraktować jako punkt wyjścia: "Bo nie wiedziałam, że mogę".

Nie wiedziałam, że mogę.

Podejrzewam - właściwie jestem pewien - że jest wielu ludzi, których wychowano w tej czy innej religii, ale źle się w niej czują, nie wierzą w nią, albo też martwią ich różne złe rzeczy praktykowane w jej imieniu; ludzi, którzy mają niejasne poczucie, że chętnie porzuciliby religię swoich rodziców, gdyby tylko mogli - ale jakoś nie zdają sobie sprawy, że taka opcja naprawdę istnieje. Niniejszy tekst ma na celu uświadomienie, że bycie ateistą to dążenie całkiem realistyczne, a zarazem śmiałe i chwalebne. Ateista może być człowiekiem szczęśliwym, zrównoważonym, przyzwoitym i spełnionym intelektualnie.

Ateistyczna duma

Być ateistą to żaden wstyd. Wprost przeciwnie: wyprostowana postawa, która pozwala spoglądać dalej, powinna być powodem do dumy - bo ateizm prawie zawsze świadczy o zdrowej niezależności umysłu, czy wręcz umysłowego zdrowia. Wiele jest ludzi, którzy w głębi duszy wiedzą, że są ateistami, ale boją się do tego przyznać nawet własnej rodzinie, a niekiedy nawet samym sobie. Boją się po części dlatego, że samo słowo "ateista" starannie obudowano najgorszymi, najbardziej przerażającymi skojarzeniami.

We współczesnej Ameryce ateiści mają podobny status, co pięćdziesiąt lat temu homoseksualiści. Ruch Gay Pride sprawił, że homoseksualista ma tam dziś pewne szanse (aczkolwiek niezbyt duże) zostać wybranym na urząd publiczny. W sondażu Gallupa z 1999 roku pytano Amerykanów, czy zagłosowaliby na osobę o wysokich kwalifikacjach, gdyby była: kobietą (95 proc. potwierdziło), katolikiem (94 proc.), Żydem (92 proc.), Murzynem (92 proc.), mormonem (79 proc.), homoseksualistą (79 proc.) lub ateistą (49 proc.).

Jak widać, czeka nas jeszcze długa droga. Ale ateistów - zwłaszcza w kręgach wykształconej elity - jest więcej, niż wielu z nas sądzi. Było tak już w XIX wieku, kiedy John Stuart Mill potrafił powiedzieć: "Cały świat zdumiałby się, gdyby się dowiedział, jak znaczna część ludzi stanowiących jego najwspanialszą ozdobę - tych, którzy najbardziej wyróżniają się, i to również w powszechnym mniemaniu, pod względem mądrości i cnoty - zachowuje całkowity sceptycyzm wobec religii".

Dziś niewątpliwie byłby to pogląd jeszcze bliższy prawdy. Jeżeli ludzie tak często nie dostrzegają ateistów, to dlatego, że wielu z nas nie ma odwagi się "ujawnić". Podobnie jak w przypadku ruchu gejowskiego, im więcej osób się ujawni, tym łatwiej będzie to przychodzić kolejnym. Być może potrzebna jest jakaś masa krytyczna, by uruchomić reakcję łańcuchową.

Z amerykańskich sondaży wynika, że ateiści i agnostycy znacznie przewyższają liczebnie religijnych Żydów, a nawet większość pozostałych grup religijnych, wziętych pojedynczo. W przeciwieństwie jednak do Żydów, którzy słyną w USA z wyjątkowo skutecznego lobbingu politycznego, a także w przeciwieństwie do chrześcijan ewangelickich, których polityczna siła przebicia jest jeszcze większa, ateiści i agnostycy nie stanowią grupy zorganizowanej, toteż ich wpływ jest nieomal zerowy.

Mówiono już, że organizować ateistów to jak spędzać koty w jedno stado, ponieważ ateiści zwykli myśleć w sposób niezależny i niechętnie podporządkowują się władzy. Na początek dobrze byłoby jednak wytworzyć ową masę krytyczną osób gotowych się "ujawnić" i w ten sposób zachęcić innych, żeby zrobili to samo. Koty, nawet jeśli nie da się ich spędzić w jedno stado, potrafią narobić niezłego hałasu, a wówczas trudno je zignorować.

Nie zamierzam atakować poszczególnych właściwości Jahwe, Jezusa, Allaha czy jakiegokolwiek innego konkretnego boga, Baala, Zeusa czy Wotana. Zamiast tego sformułuję taką definicję Hipotezy Boga, której bardziej nadaje się do obrony: Istnieje pewien nadludzki, nadprzyrodzony umysł, który celowo wymyślił i stworzył wszechświat, a także wszystko, co w nim istnieje, włącznie z nami. Tej wizji będę próbował przedstawić inny pogląd: otóż wszelkie twórcze myślenie, posiadające wystarczającą złożoność, by cokolwiek zaplanować, pojawia się dopiero jako końcowy produkt długiego i stopniowego procesu ewolucji. Jako efekt ewolucji twórcze myślenie musiało pojawić się we wszechświecie dopiero na późnym etapie, toteż nie może odpowiadać za jego stworzenie. Pojmowany zgodnie z powyższą definicją Bóg jest urojeniem - i to, jak się okazuje, urojeniem groźnym.

Niezasłużony szacunek

W naszym społeczeństwie powszechne jest przeświadczenie (podzielają je również ateiści), że wiarę religijną szczególnie łatwo obrazić, toteż musi ją osłaniać niesłychanie gruby mur szacunku - zasadniczo innego niż ten, którym człowiek powinien darzyć drugiego człowieka. Wyjątkowo trafnie ujął to Douglas Adams [brytyjski pisarz science-fiction, zmarł w 2001 roku], w wykładzie wygłoszonym krótko przed śmiercią w Cambridge:

W samym sercu religii (...) tkwią pewne idee, które określa się mianem świętości, sacrum, czy jeszcze inaczej. Ich sens jest taki: „O tej idei nie wolno ci powiedzieć złego słowa; po prostu nie wolno. Dlaczego nie? Bo nie, i już!”. Jeżeli ktoś głosuje na partię, z której poglądami się nie zgadzamy, wolno nam spierać się o to do woli, ale nikt się nie obraża. Jeżeli ktoś jest zdania, że podatki trzeba podnieść lub obniżyć, można się o to spierać. Ale kiedy ktoś powie „Nie wolno mi zapalać lampy w sobotę”, mówimy: „Szanuję to”.

Oto inny przykład obłędnego szacunku, jakim cieszy się w naszym społeczeństwie religia. Jeżeli podczas wojny ktoś chce uzyskać zwolnienie od służby wojskowej ze względu na przekonania, to najłatwiej osiągnie ten cel, deklarując motywację religijną. Możesz być znakomitym specjalistą od etyki, możesz napisać wybitny doktorat o nieprawości wojny, a przed komisją poborową i tak będziesz musiał się nieźle napocić, by uznano cię za pacyfistę. Ale jeżeli oświadczysz, że przynajmniej jeden twój rodzic jest kwakrem, wszystko pójdzie jak po maśle - choćbyś o pacyfizmie, a nawet o samym kwakryzmie nie umiał sklecić jednego sensownego zdania.

Na przeciwległym biegunie wobec pacyfizmu mamy strachliwe omijanie słów związanych z religią, gdy mowa o różnych stronach konfliktów zbrojnych. W Irlandii Północnej katolicy i protestanci określani są eufemistycznie jako "nacjonaliści" i "lojaliści". Sam wyraz "religia" jest cenzurowany i przerabiany na "społeczność". Na skutek angloamerykańskiej inwazji w roku 2003 Irak pustoszy dziś wojna domowa między sunnitami a szyitami. To ewidentny konflikt religijny - a jednak brytyjska gazeta "Independent" z 20 maja 2006 roku określiła go na pierwszej stronie mianem "czystki etnicznej". W rzeczywistości to, z czym mamy do czynienia w Iraku, to czystka wyznaniowa. Zresztą można by się zastanawiać, czy i pierwotne, jugosłowiańskie zastosowanie terminu "czystka etniczna" nie było eufemizmem na określenie czystki wyznaniowej, w której udział brali prawosławni Serbowie, katoliccy Chorwaci i muzułmańscy Bośniacy.

Ilekroć wypłynie jakaś kontrowersja w sprawie moralności seksualnej lub prokreacyjnej, można być pewnym, że przywódcy różnych grup wyznaniowych będą licznie reprezentowani w różnych wpływowych komitetach, dyskusjach panelowych, radiu i telewizji. Nie mówię, że poglądy tych ludzi należałoby jakoś specjalnie ocenzurować. Ale dlaczego nasze społeczeństwo od razu biegnie konsultować się z nimi, jak gdyby posiadali oni jakieś kompetencje, porównywalne choćby z kompetencjami etyka, prawnika rodzinnego czy lekarza?

Religia jako talizman

Oto inny przykład dziwacznego uprzywilejowania religii. 21 lutego 2006 roku sąd najwyższy USA stwierdził, że pewien Kościół z Nowego Meksyku ma zostać zwolniony z obowiązującego wszystkich innych przepisu - chodzi o zakaz przyjmowania środków halucynogennych. Członkowie Centro Espirita Beneficiente Uniao do Vegetal wierzą, że aby zrozumieć Boga, muszą pić herbatę hoasca, która zawiera dimetylotryptaminę - zakazany środek halucynogenny. Rzecz znamienna - wystarczy sam fakt, że wierzą w dobroczynny wpływ tego narkotyku na zrozumienie Boga. Nie muszą przedstawiać żadnych dowodów.

Z drugiej strony istnieją liczne dowody naukowe na to, że marihuana łagodzi mdłości i złe samopoczucie u chorych na raka poddawanych chemioterapii. Jednak w 2005 roku sąd najwyższy USA orzekł, że wszyscy pacjenci stosujący marihuanę w celach leczniczych będą podlegać federalnemu postępowaniu karnemu - i to nawet w tych kilku stanach, gdzie owo specjalistyczne zastosowanie zalegalizowano. Jak zwykle religia przebija wszystko. Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby w podobnej sprawie zwróciło się do sądu jakieś stowarzyszenie miłośników sztuki, ponieważ jego członkowie "wierzą", że pewien środek halucynogenny jest im niezbędny, aby mogli lepiej zrozumieć malarstwo impresjonistyczne lub surrealistyczne. Kiedy jednak podobną potrzebę zgłasza Kościół, jego wniosek uzyskuje poparcie najwyższej instancji sądowej w kraju. Oto skuteczność religii jako talizmanu.
Siedemnaście lat temu znalazłem się w trzydziestosześcioosobowej grupie pisarzy i artystów, do których zwróciło się brytyjskie czasopismo "New Statesman" o zabranie głosu w obronie wybitnego pisarza Salmana Rushdiego skazanego na śmierć za napisanie powieści. Rozjuszony przez wyrazy "współczucia" dla "zranionych" i "obrażonych" uczuć muzułmańskich, wygłaszane przez przywódców chrześcijańskich, a także przez opiniotwórczych publicystów świeckich, przedstawiłem następujące porównanie:

Gdyby obrońcy apartheidu mieli trochę sprytu, ogłosiliby, że nie mogą dopuścić do mieszania ras, ponieważ zabrania tego ich religia. Znaczna część ich przeciwników zaraz wycofałaby się po cichu i z uszanowaniem. Myliłby się ten, kto by twierdził, że porównanie jest niesprawiedliwe, bo apartheid nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia. Przecież istotą wiary religijnej jest właśnie niezależność od racjonalnych uzasadnień. Od wszystkich innych wymaga się, aby umieli obronić własne przesądy - ale jeżeli poprosić osobę wierzącą, by uzasadniła swoją wiarę, będzie to zamach na „swobodę religijną”!

Nie przyszło mi do głowy, że w XXI wieku istotnie dojdzie do czegoś podobnego. 10 kwietnia 2006 roku "Los Angeles Times" doniósł, że na amerykańskich kampusach rozliczne grupy chrześcijańskie pozywają swoje uczelnie za wprowadzenie przepisów antydyskryminacyjnych, w szczególności zakazu prześladowania i obrażania homoseksualistów.

Oto typowy przykład: w roku 2004 James Nixon, dwunastolatek z Ohio, wygrał w sądzie prawo do noszenia w szkole koszulki z napisem "Homoseksualizm to grzech, islam to kłamstwo, aborcja to morderstwo. Pewne sprawy są po prostu czarno-białe!". Szkoła zakazała mu przychodzenia w tej koszulce, na co rodzice pozwali szkołę. Ich zarzut dałoby się jeszcze jakoś uzasadnić, gdyby oparli go na Pierwszej Poprawce do Konstytucji, gwarantującej wolność słowa. Oni jednak postąpili inaczej - w gruncie rzeczy nie mieli innego wyjścia, bo "mowa nienawiści" nie jest uznawana za realizację wolności słowa. Dlatego adwokaci Jamesa Nixona powołali się na konstytucyjne prawo do swobody wyznania.

Gdyby ci ludzie powoływali się na prawo do wolności słowa, można by jeszcze, choć nie bez zastrzeżeń, sympatyzować z ich postawą. Ale im wcale nie o to chodzi. Przedstawiają swoje zabiegi prawne na rzecz dyskryminacji homoseksualistów jako obronę przeciw domniemanej dyskryminacji ich wyznania! A prawo najwyraźniej podchodzi do ich stanowiska z szacunkiem. "Jeżeli ktoś próbuje mnie powstrzymać od obrażania homoseksualistów, narusza moje prawo do przesądu" - taka wypowiedź nie byłaby akceptowana, ale jeżeli powiemy: "To narusza moją swobodę religijną" - ujdzie nam to na sucho. Na czym właściwie polega różnica? I tym razem religia przebija wszystko.

Wściekłość kontrolowana

Na koniec przytoczę jeszcze inne zdarzenie, które wiele mówi o skutkach nadmiernego szacunku społecznego dla religii, przewyższającego zwykły szacunek dla człowieka. Afera wybuchła w lutym 2006 roku - idiotyczna historia, rozchwiana pomiędzy tragedią a komedią. We wrześniu poprzedniego roku duńska gazeta "Jyllands-Posten" opublikowała dwanaście karykatur przedstawiających proroka Mahometa. Przez następne trzy miesiące garstka duńskich muzułmanów pod przywództwem dwóch imamów, którym kraj ten udzielił azylu, pieczołowicie i systematycznie podburzała opinię całego świata islamskiego.

Pod koniec roku 2005 ci wykazujący złą wolę azylanci udali się do Egiptu z teczką, której zawartość powielono i rozpowszechniono we wszystkich krajach muzułmańskich aż po Indonezję. W teczce znajdowały się fałszywe informacje o rzekomych prześladowaniach muzułmanów w Danii, a także kłamstwo, że "Jyllands-Posten" to gazeta rządowa. Było również dwanaście wspomnianych karykatur, do których, rzecz ważna, imamowie dodali jeszcze trzy obrazki - nie wiadomo, skąd je wzięli, ale z całą pewnością nie miały one nic wspólnego z Danią. W przeciwieństwie do tamtych dwunastu były naprawdę obelżywe - a raczej byłyby, gdyby rzeczywiście przedstawiały Mahometa, jak to twierdzili trzej propagandyści. Najostrzejszy z nich nie był rysunkiem, lecz przefaksowaną fotografią; widniał na niej brodaty mężczyzna w świńskiej masce. Później okazało się, że pochodziła ona z agencji Associated Press i przedstawiała Francuza, który występował w konkursie kwiczenia na wiejskim jarmarku gdzieś we Francji. Fotografia nie miała więc absolutnie nic wspólnego ani z prorokiem Mahometem, ani z islamem, ani z Danią. Muzułmańscy działacze podczas swojej prowokatorskiej wycieczki do Kairu twierdzili co innego.

Starannie pielęgnowane uczucie "zranienia" i "obrazy" eksplodowało pięć miesięcy po opublikowaniu dwunastu karykatur. W Pakistanie i Indonezji demonstranci palili duńskie flagi (ciekawe, skąd je wzięli) i histerycznie żądali przeprosin od duńskiego rządu. (Za co niby miałby przepraszać? Przecież nie rząd rysował karykatury i nie rząd je publikował. Po prostu w Danii istnieje wolna prasa, a zdaje się, że w wielu krajach islamskich ludziom trudno to zrozumieć). Niszczono ambasady i konsulaty, bojkotowano duńskie towary, a obywatele Danii - czy raczej w ogóle przybysze z Zachodu - spotykali się z fizyczną przemocą. W Pakistanie palono kościoły, które nie miały nic wspólnego z Danią ani z Europą. Dziewięć osób zginęło, kiedy demonstranci libijscy zaatakowali i podpalili konsulat włoski w Benghazi. Jak to ujęła Germaine Greer [australijska pisarka, działaczka ruchów feministycznych] - główna specjalność i ulubiona zabawa tych ludzi to urządzanie pandemonium, sądnego dnia.

Pewien imam z Pakistanu wyznaczył milion dolarów nagrody za głowę "duńskiego karykaturzysty" - najwyraźniej nie wiedział, że duńskich karykaturzystów było dwunastu, i prawie na pewno nie miał pojęcia, że trzy najbardziej obraźliwe rysunki w ogóle nie ukazały się w Danii (swoją drogą ciekawe, skąd zamierzał wziąć ów milion). W Nigerii protestujący przeciw duńskim karykaturom muzułmanie spalili kilka kościołów i rzucali się z maczetami na chrześcijańskich przechodniów (czarnych Nigeryjczyków) - niektórych pozabijali. Pewnemu chrześcijaninowi włożyli na szyję oponę, oblali benzyną i podpalili. W Wielkiej Brytanii sfotografowano demonstrantów trzymających transparenty z napisami: "Wyrżnąć tych, którzy obrażają islam", "Posiekać tych, co drwią z islamu", "Europo, zapłacisz za wszystko / Twój upadek jest już blisko", a także - najwyraźniej bez ironii - "Ściąć każdego, kto powie, że islam to religia przemocy".

Wielu ludzi zwróciło uwagę na kontrast między tym histerycznym pokazem "zranionych uczuć" ze strony muzułmanów a gotowością, z jaką media arabskie publikują karykatury antyżydowskie. Na jednej z demonstracji w Pakistanie sfotografowano kobietę w czarnej burce, która niosła transparent z napisem: "Błogosław Boże Hitlera".

W odpowiedzi na całe to obłąkańcze pandemonium przyzwoite gazety liberalne potępiły przemoc i wygłosiły stosowne formułki o wolności słowa. Równocześnie jednak wyraziły "szacunek" i "współczucie" wobec "bólu" muzułmanów, których uczucia tak głęboko "zraniono" i "urażono". Pamiętajmy, że ów "ból" nie miał nic wspólnego z czyimkolwiek rzeczywistym cierpieniem ani z zadaną komukolwiek przemocą: chodziło wyłącznie o parę maźnięć tuszem w gazecie, o której nie usłyszałby nikt poza Danią, gdyby nie świadomie prowadzona kampania nienawiści.

Wcale nie jestem za tym, by obrażać czy ranić kogokolwiek bez powodu. Nie mogę jednak pojąć, dlaczego religia zajmuje tak nieproporcjonalnie uprzywilejowaną pozycję w naszych zasadniczo świeckich społeczeństwach. Wszyscy politycy muszą się oswoić z bezceremonialnym traktowaniem ich twarzy przez karykaturzystów, nikt nie wszczyna z tego powodu rozruchów. Cóż jest takiego szczególnego w religii, że podchodzimy do niej z tak wyjątkowym respektem? Jak to powiedział H. L. Mencken [amerykański dziennikarz i satyryk zwany amerykańskim Nietzschem]: "Trzeba szanować wiarę drugiego człowieka, ale tylko w takim samym sensie i stopniu, w jakim szanujemy jego teorię, że jego żona jest piękna, a dzieci inteligentne".

Właśnie w kontekście owego powszechnego przeświadczenia, że religii należy się wyjątkowy szacunek, pragnę zgłosić votum separatum. Nie zależy mi na tym, by kogokolwiek obrażać, ale też nie zamierzam podchodzić do religii w rękawiczkach, ani traktować jej z większą delikatnością, niż traktowałbym co innego.



Przełożył Łukasz Sommer



Tekst pochodzi z najnowszej książki Dawkinsa „The God Delusion” („Bóg urojony”), która w przyszłym roku ukaże się w Polsce w wydawnictwie CiS.


*Richard Dawkins - ur. w 1941 r. w Nairobi (Kenia); brytyjski zoolog, etolog, popularyzator teorii ewolucji, autor książek popularnonaukowych. Studiował i doktoryzował się na uniwersytecie w Oksfordzie. Potem wykładał na uniwersytecie kalifornijskim w Berkeley, obecnie jest profesorem w Oksfordzie. Jego najsłynniejsza książka to „Samolubny gen” (1976, pierwsze wydanie polskie 1996), gdzie wyłożył swą teorię, że motorem ewolucji są geny, których jedynym celem jest replikowanie się. Ludzie - podobnie jak rośliny i zwierzęta - są tylko maszynami mającymi zapewnić genom optymalne warunki do tworzenia swych kolejnych kopii. Po polsku wyszły też inne książki Dawkinsa, m.in. „Ślepy zegarmistrz” (1994), „Rozplatanie tęczy” (2001), „Fenotyp rozszerzony” (2003)


Długie w cholere ale bardzo, bardzo polecam. Tekst z wyborczej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LooK OuT!
Superpredator



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocek

PostWysłany: Pią 12:37, 17 Lis 2006    Temat postu:

Brawo, msza po lacinie faktycznie przyciagnie ludzi do kosciolow. Co wiecej, ci co juz chodza, na pewno nie beda wiecej spali w trakcie liturgii. Chociaz zgodze sie z tym, ze wirni powinni miec troche wiekszy wybor, niz jedna swiatynia z takim antycznym obrzadkiem. Skoro msza trydencka nie jest zakazana, to dlaczego w cytowanym tekscie czytamy
Cytat:
Indult zezwalający na odprawianie mszy trydenckiej.
Zezwalajacy, czyli umozliwiajacy na odbywanie sie czegos, co bylo do tej pory zakazane?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Breslauer
Cienkopis



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Breslau

PostWysłany: Pią 14:56, 17 Lis 2006    Temat postu:

Łukaszu nie obraź się, ale po prostu bzdury piszesz. Ponadto jeślisz nie katolik, to nie bardzo wiem, w jaki sposób możesz przedstawiać sądy, o których po prostu nie masz pojęcia.

Zrozum, że podstawowe prawdy wiary są niezmienialne i żaden rozwój audio-wizualny nie ma na to wpływu.

Żaden szanujący się katolik nie stwierdzi również, że protestantyzm to dobrze zreformowany kościół katolicki! Jest to zwykłe odszczepieństwo, negujące podtsawowe zasady doktryny katolickiej.

Proponuję Ci jeszcze takie rozwiązanie. Być może dopuścmy homonseksualistów do kapłanśtwa, znieśmy dziesięć przykazań, obowiązek uczestnictwa w niedzielnej mszy świętej. Z pewnością chętnych będzie o wiele, wiele więcej. Nie tędy droga.

Najbardziej śmieszy mnie zdanie, że protestantyzm to pro-społeczna odmiana katolicyzmu. Skąd Ty to wziąłeś??

Generalnie zgadzam się ze stanowiskiem Quasiliturgisty i nie będę ponawiał jego argumentów. Swoją drogą czekam też na pełne włączenie Bractwa Piusa X w ramy Kościoła.

LooK OuT to jest właśnie największy paradoks. Oficjalnie msza trydencka nie została zakazana ale na jej odprawianie trzeba uzyskać specjalną zgodę, co wszak nigdy nie było postanowienie Vaticanum Secundum. Odsyłam do Motu Proprio "Ecclesia Dei" Jana Pawła II.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LooK OuT!
Superpredator



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocek

PostWysłany: Pią 15:23, 17 Lis 2006    Temat postu:

Breslauer, tylko szkoda, ze w tym wszystkim wychodzisz z zalozenia, ze tylko KK ma racje i nikt oraz nic poza tym. Kosciol winien byc postepowym, swego rodzaju postepem moze byc powrot do tradycji liturgii, ale nie celwoalbym w przeintelektualizowanie samej mszy, bo stanie sie ona jedynie wydarzeniem dla nielicznych, a takim czyms byloby przywrocenie laciny. Poza tym zadaj sobie pytanie, dlaczego kiedys nakazano (czy tez wybrano) stosowac lacine jako jedyny jezyk? Skoro tylko czesc Biblii jest spisana w tym jezyku, pierwsi wyznawcy Chrystusa nie poslugiwali sie lacina. Po prostu niegdys instytucja papieza byla kolejnym krolestwem, ktore sobie wydawalo dekrety wedlug wlasnego widzimisie, zgodnie z wlasnym interesem, podpierajac sie wiara i intepretacjami.

CO zas do samych obrzadkow mszy trydenckiej - nie czulbym sie obrazony, gdybym przez msze widzial plecy ksiedza. Nie ejst to dla mnie afront, bo i nie ma byc afrontem. Skoro msza jest "audiencja u Boga", to ksiadz tez moze sobie przodem stanac, chociazby dlatego, ze tak robia wierni i on jest tez wiernym wobec bożego serwera, tyle ze z prawami moderatora Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dziennikarstwo na Uniwersytecie Wrocławskim Strona Główna -> Hajt Park Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin